Przeglądałem kilka dni temu polski Internet po raz już chyba milionowy chcąc znaleźć cokolwiek co może pomóc mi w przezwyciężeniu problemu KBG. Kliknąłem na to forum i znalazłem kilka ciekawych wpisów tyczących histaminy. Od nich googlowałem dalej zaczytując się w teorii tłumaczącej powstawanie ataków. Całość porównałem do mojej osobistej drogi przez nieskończone krainy bólu głowy i ataków na me oko. Po przemyśleniu sprawy doszedłem do wniosku że to ma sens i zamierzam to przedyskutować z moim lekarzem. Otóż są tęgie głowy świata medycznego według których za powstanie ataków KBG odpowiedzialna jest histamina. Na pierwsze starcie z logiką nie ma to sensu, wiadomo (prawdopodobnie) gdzie ból powstaje i z histaminą nie ma to nic wspólnego. Nie doczytałem się jak wytłumaczyć, co powinno zniechęcić mnie do tego wątku, jednak życie przemawia za przynajmniej przyjrzeniem się sprawie.
Jak wszyscy zainteresowani wiedzą klasterowcy mają tzw wywoływacza. Są nimi różne rzeczy ale najczęściej są to produkty spożywcze, orzechy, sery twarde, pomidorki i pełno innych, zazwyczaj miłych podniebieniu pokarmów. Od razu widać że są to pokarmy wywołujące u wielu alergię, a nieco dokładniej podnoszące stężenie histaminy w organizmie. Jeżeli nie mamy klastera to w przypadku nadwrażliwości na takie pokarmy zazwyczaj cierpimy na dolegliwości uczuleniowe. Nie mając klastera ratujemy się lekami antyhistaminowymi, połykamy tabletkę a ta w cudowny sposób poprawia nasze samopoczucie. Skoro wywoływacze klasterowego bólu głowy wyglądają identycznie jak typowe pokarmy wywołujące reakcję alergiczną, to dlaczego by nie spróbować środków antyhistaminowych? Doczytałem się w sieci o ciekawym eksperymencie przeprowadzanym na osobach u których jest bez wątpienia zdiagnozowany KBG. Po wstrzyknięciu pod skórę histaminy praktycznie od razu u pacjentów przychodził atak klasterowy. Trochę o tym myślałem gdyż sam zmagam się z alergiami zwłaszcza na pyłki roślinne. Jest pewna zależność która u mnie występuje. Gdy przychodzi okres intensywnego występowania moich typowych alergenów (np gdy kwitną trawy) stosuję leki antyhistaminowe, to powoduje że czuję się znacznie lepiej i co jest pewne że mam znacznie mniej ataków KBG. Jestem tego pewien, to nie przypadek jednego sezonu, to już kilkuletnie doświadczenie. Jakoś wcześniej tego nie skojarzyłem, traktowałem zupełnie osobno moje alergie i klastera.
Ostatnio wystąpiło coś co powoduje u mnie reakcję alergiczną. Kłucie w zatokach, zatkany nos, opuchnięte oczy, częste łzawienie, złe samopoczucie, niby przeziębienie – to wszystko reakcje alergiczne. Sięgnąłem po leki antyhistaminowe, jak można się było spodziewać złagodziły one lub nawet wyeliminowały nieprzyjemne skutki. Stało się też coś co o mały włos a bym przeoczył. Kilka razy gdy zaczynały działać te leki przynosząc ukojenie, znikał lub malał też ból oka! Klaster ustępował i to nie po sumatriptanie. Postanowiłem sprawdzić mieszankę ceterezyny z sumatriptanem, efekt imponujący, kilka godzin normalnego życia, jakby nie było żadnego klastera :-). Jeśli tylko macie taka możliwość to sprawdźcie to, leki przeciwalergiczne są dostępne bez recepty na całym świecie, nie są jakoś specjalnie szkodliwe więc tym bardziej nie ma się co zastanawiać. Dotarło do mnie że okresy mojej wzmożonej alergii pokrywają się z okresami wzmożonego klastera, czy to przypadek? Możliwe, a może to zależność na którą trzeba zwrócić uwagę, to właśnie muszę przedyskutować z moim lekarzem. Chciałbym się poddać testowi wstrzyknięcia histaminy, coś mi się zdaje że rezultat potwierdziłby moje (i nie tylko moje) przypuszczenia.