Dziwny strzał!

Kilka dni temu zaskoczyła mnie dziwna reakcja mojego organizmu na zastrzyk. Obudziłem się rano na dźwięk budzika, już po chwili wiedziałem że klaster nadchodzi, że jest już w fazie rozwojowej. Nic innego w takiej sytuacji nie pozostało jak zastrzyk, tym bardziej że czekały mnie poranne obowiązki. Więc wziąłem pena i wdrożyłem w życie jedyny plan ochrony jaki istnieje. Sumatriptan – krew Boga – jest tym do czego my chorzy na KBG podchodzimy niemal z czcią a na pewno z ogromnym szacunkiem i nadzieją. Wstałem i zacząłem żyć, tak normalnie, z rozpędu, łazienka, kuchnia, czajnik, lodówka, projekt śniadania, nadzór nad potomstwem, i ….. na oczy spadła mi osłona przyciemniając obraz jakieś 25%, czas zwolnił jakoś też około 30%, zauważyłem że oddycham co mnie zdziwiło, lecz nie było z tym problemu, ale jakoś szczególnie musiałem się temu przyjrzeć, kolana mi się ugięły. Postanowiłem to zignorować, jednak się nie udało, przy próbie poruszania odkryłem że mam zajebiste zawroty głowy, strach mnie opanował, postanowiłem uciekać. Do pokonania miałem 3 stopnie w górę z kuchni do korytarzyka, drzwi do sypialni dokładnie na przeciwko, maksymalnym wysiłkiem ale umysłowym nie fizycznym dotarłem do mojego łóżka, strąciłem po drodze wiszące na ścianie zdjęcia, nie dało się stać po prostu na nogach, ocierałem się o ściany, leżąc już mogłem zająć się paniką. Całe zajście trwało 10 minut i rozpoczęło się jakieś 20 minut po wstrzyknięciu sumatriptanu.

Zastanawiam się kiedy pożegnam się z sumatriptanem na zawsze? Ciekaw jestem czy moja ostatnia wizyta w szpitalu zapoczątkowała erę końca mego? Nie widzę życia bez sumatriptanu.