Życia ciąg dalszy

Nie aktualizowałem tutaj nic ostatnio gdyż nie miałem jakoś weny. Klaster robi swoje, święta za rogiem, kłopoty z pracą, ogólnie taki stres jakby. Jednakże chcę powiedzieć że Duloxetine wciąż mnie nie zawiodła, działa jak trzeba, niby głowa mnie boli prawie codziennie ale to tylko ból głowy i na pewno powstały w wyniku nadmiernego stosowania sumatriptanu. W pracy jeszcze się nie pojawiłem niestety, wiem też że raczej stracę tą pracę, ale cóż, nie ma się co oszukiwać, od dwóch lat więcej mnie tam nie ma jak jestem. Może być ciężko, ale myślę że damy rade z żoną, jednak mieszkamy w normalnym kraju gdzie sznur na szyje jest ostatecznym rozwiązaniem a nie jedynym jak w naszej ojczyźnie. Dostałem wreszcie list z kliniki z Londynu, nie owijając w bawełnę napisali że będę czekał jeszcze kilka miesięcy, ale przynajmniej jestem już ich pacjentem. Prof. Peter J. Goadsby do którego próbowałem się dostać niestety już nie pracuje zawodowo, pracę swoją też zakończył dość dziwnie, nie mówiąc nikomu, wraz z nim odeszły też wszystkie dokumenty jego pacjentów też tych oczekujących, a najgorsze że moje. Goadsby nadal wspiera OUCH, lecz teraz już jako autorytet prywatny. Moja przychodnia podniosła trochę raban gdyż miesiące mijały a ja nadal nie miałem żadnego listu z kliniki, jednej z pań z recepcji udało się odnaleźć telefonicznie byłą sekretarkę profesora i to ona uświadomiła nas wszystkich o jego odejściu. Na szczęście nowy zespół ma już moje dokumenty i jak wspomniałem oficjalnie jestem pacjentem tej kliniki. Czekam na pierwsze spotkanie.

Duloxetine ciąg dalszy

Duloxetine spisuje się nad wyraz wyśmienicie. Cienie już mnie nie męczą i zgodnie z założeniami mniej jest z tego powodu ataków właściwych. zastanawiam się nad odstawieniem jednego z leków. Docelowo chcę pozostać przy Verapamilu i Duloxetine. Do pracy jeszcze nie wróciłem niestety, lecz myślę to zmienić w tym tygodniu. Pomimo iż ataków mam znacznie mniej to pojawiają się w najmniej odpowiednim czasie, zazwyczaj gdy trzeba iść do pracy :-(. Nawet moja żona była zmuszona już dwa razy opuścić dzień pracy ze względu na mój klaster. Stres temu towarzyszący był przeogromny, postanowiliśmy pójść porozmawiać z menadżerem żony i wyjaśnić mu problem. Podczas rozmowy facet wyraził pełne zrozumienie dla sprawy, zadeklarował wsparcie i ochronę żony przed utratą pracy z powodu nieobecności związanych z moimi bólami. Jak się okazało człowiek ten sam został dotknięty klasterowym bólem głowy, więc nawet nie trzeba było zbyt wiele wyjaśniać. Jak tu nie paść na kolana przed Rzeczysamą? Czuję jej wsparcie już od lat, zwłaszcza w takich trudnych momentach. Gdy zdaje się biorąc na logikę, iż większość stabilnego życiowego podłoża powinno się zawalić, wówczas przychodzi Ona, Rzeczysama, przynosi dobro, przynosi miłość, instaluje widoki na przyszłość, zgniata lęki.