Rutyna z cyklu “przynajmniej się staram cokolwiek”

1.40 – oko zaczęło dokuczliwie łzawić, zatkany kanał nosowy, niepokój, szmer w oku i za nim.

2.10 – słaby lecz wyraźnie pulsujący klaster, silne łzawienie, strach przed 9 punktami. 1200mg kwasu acetylosalicylowego na rozrzedzenie krwi i jako środek przeciwbólowy na ból głowy który wywoła sumatriptan, 150mg sumatriptanu w tabletce na zatrzymanie rosnącego w siłę klastera, zastrzyk 6mg sumatriptanu by zwiększyć jego całkowite działanie, nasenna tabletka zipiclone 7,5mg x2 a często nawet x3 (może powali snem zanim bestia przybędzie) i xylometazolin do nosa na rozszerzenie zatkanych przez klastera zatok, by łatwiej oddychać i sprawniej przyjmować tlen z butli. Kubek gorącej herbaty.

3.10 – kończę to pisać gdyż i tym razem powyższa kuracja zdała egzamin. Jeszcze tylko zanim się położę kolejna tabletka 100mg lub w zamian zastrzyk 6mg, a na czoło chłodzący plaster żelu, prosto z lodówki, to mam moc. Taki zimny jak cholera plaster szybko nałożony na czoło powoduje spory szok termiczny który czasem pozwala zapomnieć na kilka minut o bólu nawet sile 8 czy 9.

3.15 Już z plastrem na czole idę (spróbować) spać.

Bezradność i panika

Tak właśnie, panika. Zostałem na kilka tygodni sam w domu z dzieciakami, jestem ich jedyna podporą na najbliższe dni. Ale skurwysyna to nie interesuje, jest pół godziny po południo, ja mam za sobą już dwa zastrzyki i 100mg w tabletce. W ciągu kilku najbliższych godzin mam odebrać dzieciaki ze szkoły, nakarmić je wcześniej ugotowanym obiadem, później wieczorem dyskoteka w szkole na której muszę być z nimi jako opiekun, oczywiście zachwycony ich pięknymi strojami uśmiechniętym ojcem. Piękny dzień, ale nie kurwa dla klasterowicza! Dla mnie to strach, niepewność, panika, a nie perspektywa mile spędzonego czasu z córkami. Piszę to przez łzy, z maska na ryju, 30 litrów tlenu na minutę nieznośnie szumi, mam ochotę wyć! Zdrowy człowiek nawet nie ma pojęcia co to bezradność w takiej sytuacji, nie wiem co będzie za pół godziny, a muszę jeszcze dać rady pół dnia! Wiem że ból odejdzie maksymalnie do 4 po południu, ale kto mi zagwarantuje że bestia nie wróci? Kto mi zagwarantuje że odpuści do 15stej abym mógł moje dziecko ze szkoły odebrać?