Czarny scenariusz ataku

Wczoraj w godzinach popołudniowych dopadł mnie klaster jeden z gorszych jakie mnie dopadają. Poprzedzony kilkoma godzinami dość silnych cieni, nadszedł on, sqrwiały bezlitosny klaster. Jego natura była z tych których najbardziej nie lubię. Posiadał bardzo wiele punktów życia i pewnie jakieś swoje dodatkowe ochronne zaklęcia. Przetrzymał niewzruszony 4 tabletki, po 2 w godzinnym odstępie, nie poddał się też zastrzykowi. Nie był z tych które kładą cię na podłogę i uczą chodzić po ścianach, lecz na tyle bolesny by pozwolić tylko leżeć i z pełną świadomością rozkoszować się jego obecnością. Tak więc 4 tabletki, zastrzyk i z 40 minut tlenu nie przyniosły oczekiwanego skutku. Po chyba dwóch godzinach moja blizna na czole przestała mnie boleć, oko nadal pękało, sztorm w połowie mózgu, klaster kręcił piruety tam i z powrotem, od koniuszka za uchem po dno oka, uderzał, wbijał się, szydził, napierdalał. Zapodałem jeszcze jedną tabletkę, chciałem więcej lecz żona oponowała a ja sam nie miałem siły by wstać i wydłubać sobie tyle com chciał wziąć. By zająć psychikę czymś przyjemnym lub przynajmniej odmiennym zapodałem (przy pomocy żony rzecz jasna :-)) dźwięki lasu deszczowego z odległą burzą w tle, zajebiście koi nerwy. Obudziłem się chyba dwie godziny później już bez klastera, co prawda z potwornym bólem głowy wywołanym nadmiarem sumatriptanu, ale to tylko ból głowy który można zazwyczaj łatwo dobić zwykłym paracetamolem, ibuprofenem czy aspiryną.
Ataki które potrafią obejść zapodany sumatriptan są najgorsze nawet jeśli nie są aż tak bolesne. Oddają one cała prawdę o tej przypadłości, wyzwalają największy strach, zabijają nadzieję, są bardzo psychodeliczne.
Przy okazji po raz kolejny udało mi się zaobserwować moją bliznę na czole. Mam ją od dziecka, rozwaliłem czoło o jakąś blachę. Od dwóch lat obserwuję szczególny związek bólu tej blizny z klasterowym bólem głowy. Potrafię np wywołać atak klastera poprzez naciskanie i masowanie tej blizny. Zauważyłem też właśnie dziwną właściwość, mianowicie do puki ból blizny podczas ataku się nie podda działaniu sumatriptanu nie mam co marzyć o przerwaniu i odpuszczeniu.
Bardzo często blizna nie boli podczas ataków (lub nie zauważam tego), są one w ten czas bardziej jakby intensywne lecz łatwiejsze do uciszenia.
Mówiłem lekarzowi o tej symbiozie mojej dziecięcej blizny z klasterem, lecz według niego nie ma to wpływu żadnego na przebieg leczenia a samą bliznę mam potraktować jako aktywny wywoływacz i unikać jej bezpośredniego drażnienia.

Prace ruszyły

Zacząłem nareszcie prace nad blogiem. Na samym początku postaram się uzupełnić informacje dotyczące mojego klasterowego bólu głowy. Zmieniłem nieco podejście do blogowania samego w sobie. Na początku wydawało mi się że mam coś ciekawego do powiedzenia, jednakże znalazłem setki stron które też są ciekawe a może nawet ciekawsze od tego co mam do powiedzenia. Następnie pomyślałem sobie że zachwycę świat swoimi fotografiami, i w tym temacie znalazłem tysiące chyba stron fotografów którym nawet do pięt nie dorastam. Jest jednak coś co mogę powiedzieć tym którzy tych słów potrzebują, jest coś co łączy mnie w szczególny sposób z tysiącami ludzi na całym świecie, coś co jest moim życiem i jednocześnie częścią życia innych, tym czymś jest klasterowy ból głowy. Szerzenie wiedzy o tej przypadłości jest teraz celem podstawowym tego bloga.