Wolność – największe nieporozumienie naszej ludzkiej psychiki.
Jako że czytam namiętnie dobreprogramy.pl natknąłem się na artykulik “Wolność słowa? Tylko jeśli nie jesteś trollem i nie obrażasz naszych uczuć“. Temat rzeka, ale czy być nią musi? Wolność to coś nad czym się zastanawiam chyba od dziecka, w dobie powszechnego Internetu znaczenie słowa wolność zyskało nowy wymiar, jest nim ponadwolność słowa. Prawdopodobnie w dziejach ludzkości nigdy wcześniej nie było takiego szerokiego i namacalnego zjawiska wolności słowa jakie obserwujemy teraz w globalnej sieci. Cała ludzkość połączyła się w jedną wirtualną, ale jakże realną, wioskę. W jednym miejscu spotykają się i ocierają o siebie skrajnie przeciwstawne poglądy, i każdy głosi swe bzdety w imię wyświechtanej wolności słowa. Nie trzeba być wielkim filozofem by wydedukować utopię wolności tak słowa, jak każdej jej powszechnie uznanej i szanowanej odmiany.
Sprawa jest prosta i jednoznaczna – wolność nie istnieje i na przekór logice nie jest to wiadomość przygnębiająca. Zrozumienie tego obłędu, jego sedna, jego zakonspirowanego celu, pozwala człowiekowi spokojnie zasnąć. Odrzucenie idei wolności przynosi wymiar zupełnie niespodziewany, zyskujemy w głębokich pokładach naszej logiki wolność w byciu niewolnikiem, wolność w uzależnieniu od innych, wolność w możliwości bycia zniewolonym. Czy to bez sensu – otóż nie.
Stało się, nie wytrzymałem :-), postanowiłem objawić Światu mą osobistą filozofię przetrwalniczą. Cykl będzie obszerny, ale nie ma się co dziwić – to całe lata przemyśleń i wykminek.