Miesiąc: styczeń 2018
‘Słońce’ powróciło :-)
Tak, zastrzyki sumatriptanu SUN Pharma ponownie dostępne! Żona przytargała dzisiaj z apteki mój miesięczny zapas zastrzyków, wszyściuteńkie SUNa. Jeden mam już za sobą, nie żeby próbnie, kretynem masochistą nie jestem, i tak rozważałem zastrzyk. Pen wygląda identycznie, zachowuje się identycznie jak te które wycofano, pięknie klika gdy zakończy wstrzykiwanie. Oczywiście nie wybija igłą siniaka jak system Imigran. W opakowaniu mamy jak poprzednio, dwa gotowe do użycia peny. Różnica jest w samym opakowaniu, pomyśleć można że to nie ma znaczenia, a jednak. Nowe opakowania są znacznie większe od poprzednich, spokojnie zmieściłyby 4 zastrzyki, niby nic wielkiego, ale trzeba wygospodarować kolejną przestrzeń na ich magazynowanie. Peny aby nie latały luzem po opakowaniu, zostały ułożone na plastikowej tacce. Więcej śmieci niż poprzednio. System Imigran ma swoje wady ale i zalety, jedną z zalet są niewielkich rozmiarów kartridże, składowanie nawet trzymiesięcznego zapasu nie stanowi żadnego wyzwania.
Przede mną okres testowania, mam nadzieję że sam sumatriptan będzie działał lepiej niż ten poprzedni, wycofany. Poprzedniego SUNa trzeba było zrobić dwa zastrzyki praktycznie jeden za drugim, żeby uzyskać siłę jednego Imigran’owego, takie były realia.
Chciałem tutaj napisać jak udało mi się przyzwyczaić do zastrzyków systemu Imigan, jak to jest że od roku nie zmieniam ramienia a siniaka może w tym okresie widziałem góra dwa razy. Zrobię jednak o tym osobny, nieco obszerniejszy wpis. Jako że mam już kilkuletnie doświadczenie w kłuciu się penami, zrobię specjalistyczny “Poradnik Sumatriptanowego Ćpuna”. Wielu, zwłaszcza początkujących klasterowiczów, ma ogromny problem z samodzielnym robieniem sobie zastrzyków, postaram się wam pomóc.
Najlepszego 2018!
Wszystkiego najlepszego w 2018 roku!
Taaa, Nowy Rok i ….. i tyle.
Wypadałoby czegoś moim czytaczom życzyć. Od godziny się nad tym zastanawiam, czego też można życzyć klastrowemu człowiekowi, tak żeby to nie było tylko słodkie pierdzenie o niczym? Nie będę życzył żeby klaster odpuścił, bo kurwa nie odpuści. Nie będę życzył zdrowia, no chyba że w kontekście odporności na grypę, bo na to gówno w naszej głowie nie ma zdrowia którego można by życzyć. Mniej bólu? Kpina jakaś, masz klastera = masz kurwa ból. Jedyne co mi przychodzi do głowy to życzyć waszym rodzinom by to wytrzymały. My wiemy że niczego nam życzyć się nie da co mogłoby pomóc w walce z tym demonem, był, jest i będzie :-(.
EDIT – jakieś półtorej godziny po publikacji –
Jednak wiem co życzyć. Z całego serca życzę wam klasterowicze, by nikt nigdy, przekurwanigdy, gdy macie atak, nie zapytał was “a paracetamol brałeś?”! Gdy ów człowiek doda jeszcze “to migrena, mam to samo”, to życzę by Bóg dał wam w tym bólu walki z demonem, na tyle dodatkowej siły, żeby zajebać chujowi z lacia i poprosić aby spierdalał oddalił się na znaczną odległość.
Koniec EDITu
Jest jednakże też nadzieja, taka realna, za bardzo bym się nie podniecał, ale radzę i wam obserwować sytuację. Zespół z którym ściśle pracuje Profesor Peter J Goadsby, opracował nowy lek i metodę jego produkcji, lek na całkowite wyeliminowanie migreny!!! Nazwy nie znam, ale już w tym w roku w UK powinny być wystawiane pierwsze recepty. To piękny news dla migrenowców, dla mojej żony. Dlaczego wspomniałem waśnie Profesora Goadsbyiego? Bo to człowiek przed którym my klasterowicze powinniśmy klękać. Nie dość że przekonał świat że taka choroba jak KBG istnieje i jest koszmarem, to dzięki jego zespołowi mamy tlen i mamy sumatriptan. Na tej planecie, dla nas klastrowych, Goadsby jest drugim po Bogu. Więc jeśli okaże się że pokonano migrenę, to może wreszcie pokonają tego chuja w naszych głowach? Migrena i klaster to różne choroby, przebieg inny, wszystko inne, a jednak sumartriptan dla obu ten sam :-) W tym właśnie moja nadzieja.
Czytacie ten wpis, to najprawdopodobniej macie równolegle dostęp do Google, poszukajcie, ja podaję jednego linka, a trąbią o tym media w całym UK:
Postanowienia noworoczne klasterowe:
Mam całe dwa i będę się ich trzymał. Po pierwsze w marcu powinienem pojechać do Londynu na spotkanie z doktorem Matharu. Kilka razy to już odkładałem, w tym roku muszę muszę muszę. Muszę z dwóch powodów. Pierwszy z nich jest bezpośrednio związany z moim drugim postanowieniem noworocznych, ale o tym za chwilę. Drugim jest potrzeba przedyskutowania wszystkiego jeszcze raz “po latach”. Mam kilka spostrzeżeń na temat mojego osobistego klastera i jego zależności z pewnymi bliznami zdobiącymi moje czoło. Pierwszym powodem rozmowy z dr Matharu, będzie moja prośba o wsparcie w doprowadzeniu do sukcesu mojego drugiego postanowienia noworocznego. Jest nim wywalczenie należnego mi prawa uznania mojej niepełnosprawności. W UK chroniczny klasterowy ból głowy jest na liście kalectw :-) Trzeba tylko komisję przekonać że w twoim konkretnym przypadku to jest faktycznie kalectwo, tak to działa. Społeczność klasterowiczów UK prężnie sobie pomaga, i mamy co raz częściej orzeczenia pozytywne właśnie dla chroników.
Pozdrawiam