Tyle co pisałem o śmierci Aneeki, tyle co roniłem nad bólem jej rodziny łzy, tyle co wspominałem swoje zejście.
Ostatniej nocy Bestia pokazała mi że wciąż jest ze mną, przypomina mi o tym codziennie, lecz tej nocy po raz kolejny wystawiła mnie na próbę. Nie był to najsilniejszy atak, 8 w porywach 9 punktów, był natomiast niezwykle upierdliwy, agresywny, podły. Miażdżenie oka, wykręcanie całej strefy klastera aż za uchem i w uchu, jak nigdy u mnie potok łez, potok z nosa, kopanie po nerwach, oko trzeszczało mi w szwach. Zaledwie trzy i pół godziny, jednak nie dałem rady, poddałem się. W ciągu trzech godzin połknąłem 350mg sumatriptanu i zrobiłem jeden zastrzyk. W tej chwili gdy to piszę wciąż latają mi mroczki przed oczami, przesadziłem nieco, może nawet i bardzo. Nie ma się co oszukiwać, przegrałem tej nocy, wystawiłem na ryzyko własne życie! Nie chciałem budzić żony, sama miała migrenę, spała. Byłem sam na sam z Bestią. Wiedząc doskonale jakie zagrożenie niesie ze sobą przedawkowanie sumatriptanu, zapodałem dawkę dla słonia, owszem szczupły nie jestem, ale serce mam podobnej wielkości jak inni. Mogłem dostać zawału serca lub/i udaru mózgu.
Po co ten wpis? By prosić was klasterowcy, NIE RÓBCIE TAK!!! Zbyt wielkie ryzyko, a to de facto tylko ból, wystarczy przeczekać. Nie udawajcie przed waszymi rodzinami że nic się nie dzieje, nie uciekajcie w nocy z bólem do łazienek, piwnic, garażów, pustych kuchni. Nie róbcie tak! Nie róbcie kilku zastrzyków w tak krótkim czasie jak jeden atak, nie połykajcie garściami sumatriptanu, nie róbcie tak. Sumatriptan to laboratoryjnie uzyskany tryptan bardzo silnie obkurczający naczynka włosowate, zwłaszcza te w obszarze całej głowy i mięśnia sercowego. Sumatriptanem można udusić własny mózg! Niedotlenione serce może się zbuntować! Nie uciekajcie w nocy z atakiem przed waszymi bliskimi. Rozumiem że kolejny spektakl za każdym razem jest bardziej dla nas żenujący. Lecz pomyślcie, czy walcząc samotnie z Bestią macie na celu odebranie rodzinie samego siebie? Ryzykując zawał czy udar, świadomie ryzykujecie pomniejszenie stanu osobowego waszej najbliższej rodziny? Nie, znam to z autopsji. My chcemy niezauważenie sobie z tym poradzić, zamknąć się w kloszu odizolowania i nie robić kolejnego show. To naturalny odruch poczucia bycia gorszym albo przynajmniej innym jak reszta, naturalny wstyd bycia społecznie i rodzinnie bezużytecznym, naturalny dyskomfort bycia ubezwłasnowolnionym przez Demona w głowie. Znam to, czuję to, przeżywam to, rozumiem to. Te poczucie bycia gorszym jest BEZWARUNKOWE, a to oznacza że to nie wstyd wynikły naszym życiowym zaniedbaniem, to odruch prosto z DNA, tak jest i kropka.
Dlatego na Boga zaklinam was! Obudźcie najbliższych, nie pomogą z samym bólem, ale przejdziecie przez to razem. Najbliżsi to nie przechodnie z miasteczka, już się nie gapią na sensacje, oni są z nami, cierpią z nami, wiedzą co to jest razem z nami i znają obecność Bestii razem z nami. Nie zaproponują paracetamolu, nie będą dzwonić na pogotowie, nie zrobią nic głupiego. Od tego oni do cholery są!!! To ich zasrany obowiązek pomóc nam, nie wstydźcie się żądać od nich pomocy. Rodzina to organizm gdzie wszyscy mamy jakąś rolę do odegrania i wszyscy musimy o swoją kondycję jakoś wzajemnie dbać. Gdy my w ataku zaczniemy szwankować sięgając po kolejną już niebezpieczną tabletkę to oni zareagują.
Róbmy wszystko co w naszej mocy, by Aneeka była już ostatnią ofiarą Bestii. Nie pozwólmy Demonowi odebrać rodzinie nas samych. Tak nam dopomóż Bóg.